niedziela, 31 marca 2013

Pyrkon 2013

Zapraszam na relację z Pyrkonu 2013 który jak co roku odbył się na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Ktoś kiedyś powiedział że jak się raz pojedzie na Pyrkon, to już się nie przestanie. Coś jednak w tym jest. W tym roku podczas całego konwentu sprzedano aż 12 000 akredytacji. Dla porównania w zeszłym roku była to połowa tego co teraz. Mimo że pogoda zdecydowanie nie przypominała wiosny : było zimno i wszędzie pełno śniegu, to siła i magia tego jedynego w swoim rodzaju wydarzenia w Polsce była zdecydowanie silniejsza. Nie tak łatwo zniechęcić konwentowiczów i sprawić aby zrezygnowali oni ze świetnej zabawy !


W tym roku nim nadszedł Pyrkon ekipa z Solaris 7 poczyniła znacznie większe przygotowania do tego aby jak najlepiej wykorzystać ten czas i zachęcić jak największą ilość osób do wspólnej gry. Liczne punkty programowe, atrakcje, zdecydowanie większa ilość figurek i makiet terenowych. wszystko to by tegoroczny Pyrkon był jeszcze bardziej udany niż poprzedni. Co roku istnieje według mnie taka pewnego rodzaju rywalizacja i porównania w stosunku do poprzedniego, jednak dzięki zdobywaniu coraz większej ilości doświadczenia z roku na rok jest o wiele lepiej.


W tym np udało nam się wspólnymi siłami stworzyć i zrealizować projekt wspólnej koszulki jednoznacznie wyróżniającej nas spośród innych konwentowiczów: "Solaris7.pl Battletech Full Thrust". Intensywne poszukiwania najkorzystniejszej oferty zakończyły się sukcesem. Liczba zamówień też przekroczyła początkowe założenia i oczekiwania. Całe przygotowania do Pyrkonu trwały od dobrych kilku miesięcy. Wielkie podziękowania należą się oczywiście Hobbitowi, jednemu z głównych organizatorów i koordynatorów naszego bloku programowego Solaris 7 !
A więc do dzieła, pora opowiedzieć o trzech dniach kosmicznej rozwałki !





Piątek :

Z samego rana wyruszyłem pociągiem TLK do Poznania. Na miejscu po prawie 7 godzinach jazdy byłem około godziny 15:20, te pociągi na prawdę są coraz wolniejsze. W tym roku postanowiłem zabrać ze sobą to co niezbędne do gry, prelekcji i przeżycia tych trzech dni, nic więcej zbędnego. Planowo nie zamierzałem zbyt długo spać i tak też mniej więcej wyszło, program był napięty ale bogaty w atrakcje. Jak co roku kolej zaskoczyła swych pasażerów totalnym bałaganem. Nie chcąc stać w kolejce do kasy postanowiłem sobie kupić bilety wcześniej. Jednak był to błąd. Nikt nie poinformował pasażerów że dnia 19 Marca wchodzi w życie rozporządzenie o obowiązkowej  rezerwacji miejsc (obowiązkowa niby darmowa, ale przez to bilety poszły w górę), lecz nie to było głównym problemem, tylko to że obsługa jak zwykle nic nie wie, w kasach człowiek też zbyt wiele się nie dowie, i nawet kiedy przeczytamy regulamin i aktualny cennik taryf wraz z zasadami, to konduktor czy kasjerka jakby przestraszeni brakiem wiedzy czy tym że ktoś w ogóle to czyta wolą udać głupich i odprawić człowieka z kwitkiem.


Chodziło natomiast o to że osoby które przed dniem 19 Marca nabyły bilet miały prawo w kasie lub u konduktora do uzyskania darmowego biletu na którym miało zostać wskazane miejsce dla takiego właśnie pasażera w związku z tym rezerwacyjnym zamieszaniem. Cały ten pomysł jest idiotyczny, ale nie zamierzam poświęcać temu tutaj miejsca. Odsyłam do niedawnego reportażu "Uwagi" w TVN na temat Polskiej kolei :
Absurdy Polskich Kolei.
Żeby było śmieszniej powiem tylko że bilety kupiłem 18 Marca, tak więc nie pozostaje nic jak tylko pozdrowić polskie koleje ! ;]

Po dotarciu na miejsce przyszła pora na odstanie swojego w kolejce po akredytację. Nim udało mi się dostać do środka (nie, jeszcze nie chodzi o teren konwentu, chodzi o sam budynek, tam gdzie cieplej ! ;p ) wszystkim przyszło stać prawie 2 godziny na uciążliwym mrozie. Cały proces akredytacyjny odbywał się w miarę płynnie, jednak z każdą chwilą przyjeżdżały nowe pociągi, autobusy czy samochody i chcąc nie chcąc ludzi było tyle że trzeba było swoje odstać. W końcu kiedy już udało mi się zakończyć cały ten proces akredytacji i stałem się uczestnikiem imprezy udałem się od razu do pawilonu 7a, w którym swoje miejsce miał blok Games Room oraz to po co przyjechałem do Poznania czyli Bitewniaki.

Na miejscu rozlokowana była już prawie większość osób z Solaris 7. Szybko również i ja przeszedłem do rzeczy, czyli Full Thrusta. Na początku rozdałem przywiezione prezenty czyli wspomniane wcześniej koszulki grupowe, sam również otrzymałem zamówione figurki czyli starter UNSC z GZG. To już druga flota którą posiadam. Oczywiście czeka ona w domowej stoczni aż się nią zajmę. Tutaj podziękowania należą się Brathacowi !




Pierwszym punktem programowym poza potyczkami które toczyliśmy w między czasie był scenariusz Borsuka "Świt Imperium". Ostatnio zajęliśmy się próbą odwzorowania historycznych bitew morskich w uniwersum Full Thrusta, z udziałem podobnych w grze flot (stron konfliktu). Ta konkretnie bitwa była próbą odwzorowania bitwy morskiej pod Cuszimą w 1905. Zgrupowanie floty rosyjskiej miało za zadanie przebić się przez japońską blokadę. Scenariusz przede wszystkim był przewidziany na ponad 40 okrętów. To jak na grę jest dużo. Flota japońska musiała zostać podzielona pomiędzy trzech dowódców dla usprawnienia i przyspieszenia rozgrywki gdyż składała się z dużej ilości lekkich jednostek.


Naprzeciwko stał silny zespół ciężkich krążowników i drednotów pod dowództwem Jancora. Założeniem scenariusza była dosłownie próba przebicia się grupy rosyjskiej, jednak Jancor postanowił stać w miejscu i strzelać, mając większy zasięg baterii od japońskich niszczycieli blokujących mu drogę. W rezultacie dużo czasu zajęło nam nim doszło do wymiany ognia z udziałem obu stron, lecz to dowódca rosyjskie nie wczuł się w scenariusz stojąc w miejscu i tylko strzelając. To świadczyło tylko o jednym, że z braku czasu scenariusz nie dotrwał do końca i że trzeba go jeszcze dopracować, wprowadzając np limit tur na przebicie się dla Rosjan. Pomysł na bitwę był dobry, jednak nikt nie mógł przewidzieć takiego rozwoju wydarzeń, czyli zamiany floty w stojącą, strzelającą platformę ;p

Po zakończeniu scenariusza Borsuka wróciliśmy do własnych potyczek oraz udzielania odpowiedzi na pytania ze strony zwiedzających. Chętnym tłumaczyliśmy zasady FT Light w praktyce, gdyż w taki oto sposób najlepiej jest się wszystkiego nauczyć. Graliśmy i rozmawialiśmy tak prawie całą noc. Ogromnym plusem ze strony organizatorów było to że Pyrkon w tym roku był całodobowy. Nie trzeba było opuszczać swoich stanowisk. Ci co chcieli to grali, Ci co czuli się zmęczeni udawali się do sleep roomów. Szczególnie gracze Battletecha nie wykazywali oznak zmęczenia podróżą. Długo nie opuszczali sterów swoich kilkunasto tonowych mechów.

Pierwszy dzień zakończył się sukcesywnym wstępem do tego co przygotował dla nas kolejny dzień naszych manewrów. Piątek był jedynym dniem kiedy podczas Pyrkonu w ogóle coś spałem. Było to co prawda skromne 3 godziny ale od tego momentu Pyrkon kończył się dla mnie już dopiero w domu ;p . Nie zwiedzałem Poznania jak poprzednio, głównie ze względu na pogodę która swą jakże wiosenną aurą nie pozwalała na opuszczenie targów bez zimowej kurtki i butów ;]

Sobota :

Tegoroczna lokalizacja była znacznie lepsza, przede wszystkim z tego względu że znajdowała się niedaleko głównego przejścia oraz w otoczeniu różnych innych atrakcji. Wiadomo że lepszy widz niż nic. Dzięki temu nasz blok cieszył się znacznie większym zainteresowaniem wśród zwiedzających, szczególnie w sobotę kiedy to rozgrywaliśmy od godz 10:00 scenariusz Skyhawka pt "The Mars Raid". Sobota dodatkowo to kulminacyjny dzień całego Pyrkonu. To wtedy widać jak cały konwent żyje tą magiczną atmosferą.

Wracając do scenariusza, Sky kiedy coś przygotowuje to stara się zrealizować to nawet w najdrobniejszym szczególe. Bardzo w nim to cenię. Każdy model okrętu użytego podczas scenariusza z wyjątkiem K'holi której zapomniał wziąć z domu Borsuk odpowiadał dokładnie temu co było na otrzymanych przez graczy kartach schematów. Dodatkowe modele reprezentujące orbitalne zabudowania marsa, jak i kosmiczny hangar myśliwców również były wykonane przez niego. Nie zdążył jedynie z satelitami obronnymi które reprezentowane były przez podstawki do okrętów. Ogromne wrażenie na wszystkich zrobiły dwie maty kosmiczne rozłożone specjalnie na ten scenariusz. Było to coś pięknego. Pierwszy raz miałem okazję grać na tak wspaniałym "terenie", który cieszył oko wraz z każdą turą rozgrywki.

The Mars Raid był scenariuszem bazującym na wojnie pomiędzy ludźmi i rasą obcych zwanych kra'vakami. W swych wojenny podbojach kra'vaki dotarły już do samego układu słonecznego. Na drodze do ziemi został im jeszcze Mars. Jak to zwykle bywa w obliczu zagrożenia zwaśnieni od zawsze ludzi potrafią się jednoczyć i wspólnymi siłami zorganizować obronę macierzystych systemów. Nikt jednak nie wiedział kiedy zostanie przeprowadzony atak, jakimi siłami i gdzie. Mimo ogromnych strat poniesionych w innych układach do obrony Marsa, głównodowodzący silami obrony układu słonecznego, dowódca jednostek UNSC zmobilizował jeszcze kilka okrętów NAC, ESU i FSE, oraz obronę lokalną.

Podczas kra'vackiego rajdu na Mars po raz pierwszy dostrzeżono okręt liniowy tej że rasy, czyli jednostkę klasy K'hola. Grupa uderzeniowa kra'vaków składała się z lekkich jednostek zwiadu, oraz zespołu krążowników wraz ze wspomnianym wcześniej pancernikiem. Ludzie dysponowali natomiast grupą krążowników, przeważnie lekkich wraz z kilkoma niszczycielami i fregatami + 4 eskadry myśliwców z hangaru. Scenariusz rozgrywany był w systemie wektorowym, bo innego Sky i Borsuk nie wyznają, ja tam wolę system kinowy bo jak dla mnie jest bardziej dynamiczny, ale grać potrafię i lubię na obu. Zadanie było proste : obronić zabudowania orbitalne Marsa przed zniszczeniem.

Gra przebiegła bardzo sprawnie, o niebo szybciej niż podczas świtu imperium. Przypadłam mi rola dowódcy jednostek UNSC, który razem ze Sky-em i Ngagemanem bronił Marsa przed Borsukiem i Jancorem którzy dowodzili kra'vakami. Walka była zacięta. Pomimo przewagi w postaci rakiet i myśliwców nie udało nam się tym rodzajem uzbrojenia zbyt wiele zdziałać. Scatterpacki zestrzeliły wszystkie salwy i maszyny. Pozostała wymiana ognia pomiędzy okrętami. Trzymałem moimi jednostkami front a pozostałym dowódcą poleciłem manewr oskrzydlający.


Co prawda w ruchu wektorowym nie da się kogoś zajść od tyłu, bo w każdej chwili przeciwnik może się odwrócić pokazując nam całą swą moc przednich baterii, jednak trzeba stwarzać przynajmniej jakieś pozory. Ostatecznie Borsukowi udało się przebić nawet przez ostatnią linię obrony złożoną z satelitów i zadać niewielkie uszkodzenia zabudowaniom orbitalnym, jednak jego grupa uderzeniowa która dokonała rajdu na Mars została kompletnie zniszczona. Nie obyło się oczywiście bez strat i ciężkich uszkodzeń jednostek ludzi, jednak w porównaniu z tym uważam że wygrała strona broniąca się, która nie została totalnie zmasakrowana   i po drobnych naprawach stawiła by z pewnością czoło kolejnym aktom agresji kra'vaków.


O godzinie 15:00 przyszła pora na to, na co wszyscy gracze Full Thrusta czekali przez cały rok - czyli turniej ! Prowadzącym był Borsuk. Raporty z poszczególnych bitew które przeprowadziłem zamieszczę w innym artykule. Odnośnie zasad turnieju: były nowe. Przede wszystkim graliśmy nie swoimi rozpiskami tylko losowanymi, z prawem do jednej zmiany w ciągu całego turnieju. Rozpiski przygotowywał Borsuk oraz Standard999 którego niestety nie było na Pyrkonie. W turnieju uczestniczyło aż 8 graczy : Jancor, Siwus, Admiral Petrarch, Towarzysz, Az, Ngageman, Sky oraz Koval. Ruch obowiązujący podczas bitwy to kinowy lub wektorowy, ustalany przed bitwą pomiędzy graczami lub przy pomocy rzutu kością k6 przez sędziego.

Każdy z graczy rozgrywał po 3 bitwy z losową rozpiską i przeciwnikiem. Przyznam że system losowych rozpisek to bardzo dobry pomysł, jednak co do samych rozpisek nie zawsze były one takie fajne. Raz wykorzystałem prawo do zmiany bo jak trafiłem na flotę z bateriami EMP które przecież nie służą do niszczenia tylko do unieruchomienia przeciwnika to jak tu wygrać kiedy liczą się właśnie zadane przeciwnikowi straty, a przeciwnik strzela do ciebie salwami rakiet :0 ? Na każdą grę mieliśmy po 45 min, tez trochę mało ale trudno. 

Nowe zasady miały pomóc w lepszy sposób wyłonić tego najlepszego spośród dowódców, jednak nie wiem czy do końca się sprawdził. O ile rozpiski pokazały czy rzeczywiście potrafimy odnaleźć się w każdej sytuacji o tyle system losowania przeciwnika według mnie troszkę to psuł. wiadomo że każdy ma więcej lub mniej doświadczenia / szczęścia. Spróbowałbym raczej przeprowadzić rozgrywki systemem pucharowym gdzie na końcu spotykają się Ci najlepsi. Bo tak to jeżeli masz szczęście to trafiając na 3 słabych przeciwników i dobre rozpiski, masz 6 punktów w kieszeni. Przechodząc w skrócie do walki :


Runda I Admiral Petrarch vs Koval (FSE vs ESU)

Minimalnie przegrałem na punkty z Kovalem który miał znacząca przewagę w postaci salw rakiet dalekiego zasięgu, jednak to nie one przyniosły mu zwycięstwo gdyż sprytnie je wymanewrowałem, a brak dosłownie jednej czy dwóch tur które pozwoliłyby mi zrealizować w pełni mój plan taktyczny   


Runda II Admiral Petrarch vs Towarzysz (FSE vs NSL)

Z Towarzyszem poszło już prościej. Mimo że wylosował rozpiskę napakowanych po zęby w beamy i o masywnych okrętach szwabów udało mi się strącić jeden z ciężkich niszczycieli. O dziwo w tej bitwie wylosowałem po raz drugi tą samą rozpiskę FSE ;p.


Runda III Admiral Petrarch vs Ngageman (NAC vs NSL)

Starcie z Ngagemanem było jednym z cięższych, głównie za sprawą bardzo dobrych rzutów przeciwnika i bardzo słabych moich co widać było podczas wszystkich walk z moim udziałem. Udało mi się jednak wygrać, też dzięki temu że lotniskowiec NSL rozbił się na asteroidzie poprzez popełnienie błędu manewrowego.

Oficjalne wyniki turnieju:
1. Jancor                  6 pkt   1346
2. Admiral Petrarch  4 pkt     425
3. Ngageman           4 pkt     423
4. KovaL                 4 pkt     -55
5. Towarzysz           2 pkt     -96
6. Siwus                  2 pkt   -395
7. Sky                     2 pkt   -687
8. Az                      0 pkt    -961

Podsumowując turniej : udało mi się znów stanąć na podium, tym razem zamieniłem się z Jancorem, to on wygrał a ja byłem drugi (może to za sprawom tego że nie stanęliśmy naprzeciw siebie ? Trzy pierwsze miejsca uhonorowane zostały nagrodami w postaci 40, 20 oraz 10 Pyrfuntów. Dodatkowo wylosowany szczęśliwiec którym był Siwus otrzymał 10 Pyrfuntów nagrody pocieszenia. W porównaniu do poprzedniego roku w konwentowym sklepiku było trochę wydaje mi się drożej, co jednak nie zmienia faktu że udało mi się nabyć za wygraną mniejszą torbę na figurki "Black Rune Skirmish". No tak w końcu drugie miejsce to i mniejsza torba ;] , ale grunt że jest ! Przyda się do małych potyczek okolicznościowych na które nie potrzebna jest mi większa torba. Czyli ogólnie turniej w tym roku również udany. Bardzo fajnie że znalazło się aż tylu graczy i mam nadzieję że w przyszłym roku będzie jeszcze więcej chętnych ! Po turnieju postanowiłem chwilę odpocząć, coś zjeść i przygotować się do nocnej gry o której za chwilę napisze.


Niedziela :

Jest północ, równa godzina 00:00, minęła właśnie Sobota, cóż można robić o takiej porze ? Oczywiście grać w Twilight Imperium ! Nadeszła Niedziela, ostatni dzień konwentu, i należało go wykorzystać od początku do końca. Na Pyrkonowym forum jeszcze przed imprezą jeden z użytkowników zapodał pomysł na zorganizowanie nocnej gry w TI. Z racji tego, że tylko w tak szczególnych warunkach i okolicznościach przyrody które daje nam konwent, można przedsięwziąć taką inicjatywę i znaleźć do niej chętnych, którzy przede wszystkich mają czas i znają zasady. Początkowo znalazło się 8 śmiałków w tym ja, a ostatecznie było nas 6. Rozpoczęliśmy grę na wcześniej przygotowanym ogromnym stole równo o północy. 

Uzbrojeni w napoje energetyczne i porcje żywnościowe zaczęliśmy podbijać galaktykę i walczyć o tron imperatora. Przyszło mi grać jako Imperium Hacanu (rasa głównie handlowa). Gra przebiegała bardzo płynnie, była emocjonująca, kto nigdy nie grał w TI ten nie zrozumie. Pożera ona masę czasu jednak coś za coś. Niestety nie posiadam za bardzo zdjęć, mogę jedynie powiedzieć iż staliśmy się obiektem zainteresowań osób które wiedzą z czym mieliśmy doczynienia. Cała rozgrywka zajęła nam równe 7,5 h . Nie udało mi się co prawda wygrać ale nie zostałem też wyeliminowany z gry. Tylko jeden gracz poddany został totalnej anihilacji. Jeżeli chcecie się dowiedzieć czym tak na prawdę jest Twilight Imperium zapraszam do recenzji tej gry na moim blogu.

Po nieprzespanej nocy (jednak nie żałuję, było super) o godz 10:00 przyszedł czas na moją główną prelekcję pt "Przedstawienie walk okrętów w przestrzeni kosmicznej w kinematografii". Wiele godzin zajęło mi poszukiwanie i kompletowanie materiałów multimedialnych. Zaskoczeniem dla mnie była również dość spora widownia i zainteresowanie. Żałuję że nie została mi przydzielona jakaś sala prelekcyjna bo niestety ale w pawilonie 7a prawie nic nie było widać na rzutniku z powodu oświetlenia hali. Po krótkim wstępie w którym wyjaśniłem czego będzie dotyczyć prelekcja i na co chciałbym zwrócić uwagę przeszedłem do przedstawienia zgromadzonych materiałów. 

Były to sceny walki z przeróżnych seriali i filmów ScFi takich jak : Babylon 5, Battlestar Galactica, Andromeda Ascendant, Star Trek, Star Wars, Star Wars Clone Wars Stargate Atlantis, Stargate SG-1 i inne. Wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja (czyli to co chciałem osiągnąć) na temat tego czy iść bardziej w efekty i sztuczki Hollywood czy może jednak też wprowadzić elementy realistyczne, fizykę itp. Na podstawie tych właśnie seriali chciałem pokazać ja kto wszystko się rozwijało, co z czasem dodawali, z czego rezygnowali filmowcy. Podczas prawie dwóch godzin przebrnęliśmy przez wiele tytułów filmowych. Mam nadzieję że prelekcja się podobała, chciałbym oczywiście by odbyła się w o wiele lepszych warunkach. Być może za rok postaram się wywrzeć trochę większy wpływ na Orgach, w końcu z każdą prelekcją nabieram coraz większego doświadczenia.


Ostatnią rzeczą na której mogłem być obecny nim musiałem udać się na dworzec PKP na pociąg powrotni do domu był mój scenariusz pt "Pearl Harbor" w którym starałem się odwzorować tą bitwę historyczną. Przygotowałem rozpiski, rozkazy, zarys historyczny. Nie pozostało nic tylko rozstawić figurki i grać. Z założenia scenariusz ten był przygotowany pod 3 graczy po stronie obrońców i jednego atakującego. Z racji że jedynymi chętnymi i wolnymi w tym czasie osobami do gry byli Siwus i Jancor, więc tylko oni byli testerami. 

Scenariusza niestety nie udało się dokończyć gdyż głównym przeciwnikiem był czas. Gdyby nie pociąg który przecież nie poczeka moglibyśmy pograć dłużej. Jednak i tak jestem zadowolony z jednej rzeczy, że wiem co należy dopracować w scenariuszu, co dodać, co odjąć itp. Jancorowi grającemu po stronie Japończyków nie udało się przeprowadzić skutecznego ataku, jednak to wszystko przez bardzo dobre rzuty Siwusa. W trzeciej turze wszystkie jego okręty które zostały od początku gry poddane zasadzie  wygaszone silniki odzyskały sprawność bojową, co było zaskakującym nawet dla mnie rezultatem. Miała to być zasada która pomoże zrealizować efekt zaskoczenia i nieprzygotowania do walki obrońców, jednak nie spodziewałem się że tak szybko okręty niezdatne do walki odzyskają sprawność bojową. Na tym etapie uznaliśmy że IJSN nie ma już szans na wyrządzenie znacznych strat które na prawdę zadali Japończycy podczas ataku na Pearl Harbor. Scenariusz ten na pewno dopracuję i zagramy jeszcze raz, niestety nie wiem tylko kiedy, jednak jest on bardzo ciekawy i emocjonujący gdyż wykorzystuję ogromną ilość lotnictwa co z reguły zawsze wiążę się z dużą ilością zniszczeń.

Po wcześniejszym zakończeniu scenariusza nie pozostało już nic tylko spakować swoje rzeczy i udać się w długą drogę powrotną do domu. Już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania w tym zacnym gronie ekipy z Solaris 7, kolejnego turnieju i czasu spędzonego na grze w Full Thrusta, kolejnego Pyrkonu.

Dzięki wszystkim za przybycie, grę i do zobaczenia za rok ! ;-)

1 komentarz:

  1. Bardzo fajna relacja. Może nie ze wszystkim się zgodzę, ale Twój punkt widzenia jest ciekawy :)
    Kiedy wrzucasz ją na Sola? :)

    OdpowiedzUsuń