wtorek, 23 kwietnia 2013

Turniej FT Pyrkon 2013

Z lekkim opóźnieniem ale jednak przedstawiam moje raporty z bitew przeprowadzonych podczas turnieju Full Thursta na Pyrkonie 2013. Na wstępie opiszę krótko jak wyglądał turniej. Każdy z graczy (a w tym roku było nas aż ośmiu) rozgrywał po trzy walki z losowo wybranym przeciwnikiem oraz losowo wybraną rozpiską floty do każdej z bitew. Organizatorem turnieju był tak jak w zeszłym roku Borsuk, który razem ze Standardem tworzył owe losowe rozpiski flot. Limit punktowy był ustalony na około max 700 pkt, bynajmniej tak można było się zorientować po ilości i klasach okrętów. Gra nie uwzględniała udziału w turnieju flot obcych, gdyż nie wszyscy uczestnicy znali zasady gry obcymi. Dostępne były wszystkie floty ludzi zarówno z podręcznika jak i ze StarRangera. Czas rozgrywki poszczególnej z bitew ustalony był na 45 min. Ciekawym elementem turnieju było właśnie to że żaden z uczestników nie wiedział czym przyjdzie mu grać, z czym przyjdzie mu się zmierzyć i kto będzie jego przeciwnikiem. Był to bardzo dobry sposób na pokazanie czy dobry dowódca rzeczywiście potrafi się odnaleźć w każdej z sytuacji. Jak się później okazało testowany przez Borsuka system rozgrywki był bardzo dobrym wyborem, choć nie do końca według mnie idealnym, ale mniejsza z tym ;-) 

Bitwa 1 Admiral Petrarch vs Koval 
[rodzaj ruchu - kino]

Skład mojej floty FSE :
1x Centauro class CVE
     + 2 eskadry standard fighters
1x Colbert class CE
1x Thetis class DD

Skład floty ESU Kovala :
1x Nanjing class CVE
     + 2 eskadry standard fighters
5x Cossack class SB
1x Zheng He class SC

Wstęp :
Podczas turnieju trzeba wykazać się umiejętnością szybkiego myślenia i doboru odpowiedniej strategii. Już przed rozpoczęciem bitwy wiedziałem że starcie z Kovalem nie będzie łatwe, patrząc na skład jego i mojej floty. Brakowało mi atutów. Oboje mieliśmy myśliwce, oboje mieliśmy rakiety, przy czym Koval miał przewagę salw rakiet dalekiego zasięgu i mógł wygenerować większą salwę, dodatkowo też jego lotniskowiec był bardziej opancerzony i lepiej przystosowany do zadań na froncie niż mój. Podjąłem decyzję o wykonaniu długotrwałego manewru rozpędzenia mojej floty. Jedyną nadzieję na zwycięstwo pokładałem w silnikach okrętów FSE i tym by zestrzelić jak najwięcej lekkich jednostek Kovala, nie wdając się w wymianę ognia z Nanjingiem, starając się tym samym wymanewrować salwy rakiet z Cossacków.

Tura 1
W pierwszej turze rozproszyłem flotę wzdłuż całej krawędzi startowej nadając jej prędkość początkową 6. Koval postąpił podobnie, dzieląc swoją flotę na dwa zgrupowania. Pierwszym rozkazem jaki wydałem było wykonanie ostrego zwrotu i maksymalne przyspieszenie. Koval czuł się bardzo pewnie ze swoimi rakietami dalekiego zasięgu, trzymając mnie w szachu właśnie ich zasięgiem aż 36 cali. Już w pierwszej turze wypuścił połowę salw rakiet oraz oba skrzydła myśliwców, chcąc zniszczyć moją flotę już w pierwszym zmasowanym uderzeniu, jednak nie spodziewał się takiego manewru floty z mojej strony który całkowicie go zmylił i wymanewrował jego rakiety. W rezultacie zmarnował on swoje rakiety, choć było na prawdę blisko. Jednej z salw zabrakło dosłownie pół cala do uzyskania namiaru na mój lotniskowiec. Dzięki temu że nie wypuszczałem myśliwców od razu z mojego lotniskowca (gdyż wiąże się to z brakiem zmiany kursu okrętu podczas wypuszczania myśliwców) tylko zastosowałem ostry skręt z przyspieszeniem, uniknąłem prawdopodobnie dość bolesnych uszkodzeń. Gdybym tego nie zrobił, wleciałbym w około 3 salwy rakiet z Cossacków.

Tura 2
Udało mi się zmniejszyć ilość salw rakiet Kovala o połowę, lecz to jeszcze nie koniec, bo pozostała druga połowa, lotniskowiec i myśliwce ;p . Rozkazałem mojej flocie po raz kolejny wycisnąć wszystkie poty z silników manewrowych i odbić w drugą stronę, również przyspieszając coraz bardziej rozpędzające się jednostki. Koval oczywiście ponownie wystrzelił pozostałe salwy rakiet, które również chybiły, moje niestety jeszcze nie miały zasięgu, nie chciałem ich również marnować na lekkie, wręcz jedno strzałowe jednostki. Myśliwce Kovala  eskortowały jego lotniskowiec który po woli zbliżał się w moją stronę od prawej burty. Postanowiłem spróbować go zatrzymać kierując w jego stronę schowany za pobliską planetą niszczyciel Thetis i mając nadzieję że uda mi się namierzyć i zadać pewne uszkodzenia pojedynczą salwą rakiet. Brakowało mi bardzo w tej turze moich myśliwców. Wiedziałem że eskadry Kovala z łatwością uporają się z moim niszczycielem, jednak priorytetem moich działań było nabieranie prędkości i wymanewrowywanie rakiet. Dodatkowym zadaniem Thetisa był ostrzał z baterii energetycznych zbliżających się Cossacków z nadzieją że być może uda się choć jeden zestrzelić, jednak póki co wszyscy byliśmy jeszcze poza zasięgiem energetycznych dwójek.

Tura 3
Przyszła pora na wypuszczenie własnych myśliwców i desperacką akcję odsieczy dla niszczyciela. Lotniskowiec Centauro wraz z eskortującym go Colbertem który do niego dołączył w tej turze sunęły środkiem stołu wychodząc naprzeciw zgrupowaniu Cossacków, które już pozbawione rakiet stały się łatwym celem dla baterii moich okrętów. Thetis wystrzelił w kierunku Nanjinga salwę rakiet, jednak sam wpadł tym samym w salwę z eskortującego lotniskowiec Cossacka Kovala i tym samym został bardzo mocno podziurawiony, stając się latającym, ale wciąż pod kontrolą wrakiem. Udało mi się nawet ostrzelać jeszcze jednego Cossacka z baterii jednak bez rewelacji. Moja salwa rakiet natomiast została strącona przez eskortę, a w wymianie ognia udało mi się zestrzelić dwa Cossacki. Jednostki te są jednak bardzo tanie więc trudno na nich uzbierać wystarczającą do zwycięstwa pulę punktów. Tura zakończyła się co prawda bez strat własnych jednak wiedziałem że w następnej nie będzie już tak różowo. Dodatkowo niestety ale mój pomysł na zwycięstwo wymagał czasu, którego było zdecydowanie za mało, bo tylko 45 min. Całą walkę musiałem przeprowadzić z "głową", a nie stosując metodę na "hurraaaa ! " i tutaj właśnie brak czasu działał na moją niekorzyść.

Tura 4
Patrząc z perspektywy wyniku była to jedna z decydujących o zwycięstwie Kovala tur. Wystrzeliłem z mojego krążownika eskortowego salwę w kierunku Nanjinga, jednak namierzyła ona Cossacka, niszcząc go co prawda, lecz dając skromną ilość punktów. Mój niszczyciel dopadły myśliwce Kovala dobijając go, dodatkowo nieduży kadłub Colberta otrzymał pewne uszkodzenia z baterii lotniskowca. W odpowiedzi udało mi się jedynie porysować lakier strzelającego. Colbert nie miał najmniejszych szans w bliskim starciu. Nawet celna salwa rakiet nie zniszczyłaby lotniskowca Kovala w jednej turze, zwłaszcza kiedy krążownik był uszkodzony. Na baterie nie miałem co liczyć z racji osłon zamontowanych na Nanjingu. Musiałem jak najbardziej zminimalizować straty, grając na korzyść wyniku. Postanowiłem więc wylecieć poza krawędź stołu oddając połowę wartości punktowej Colberta na korzyść przeciwnika. Zachowałem okręt, bo w końcu jako dowódca uważam że załoga jest najważniejsza. Moim celem głównym  były lekkie jednostki ESU. Zestrzelenie jeszcze choćby jednego Cossacka dałoby mi zwycięstwo, musiałem tylko takiego jednego złapać np myśliwcami, niestety w tym momencie zabrakło już czasu.


Podsumowanie :
Przegrałem o niewiele, bo pod koniec inicjatywa była już po mojej stronie. Miałem więcej o kilka myśliwców i łatwy cel - dwa pozostałe Cossacki i jednego zwiadowcę. Niestety z braku czasu nie udało mi się zrealizować mojego planu do końca. Jestem natomiast zadowolony z początkowego etapu rozgrywki. Broniłem się na początku jak mogłem. Manewrowałem jak tylko się dało by uniknąć salw rakiet dalekiego zasięgu. Tutaj należy zwrócić uwagę że agresywny początek w wykonaniu Kovala, czyli taktyka zalewających przeciwnika salw rakiet z Cossacków nie sprawdziła się. Silniki FSE są znakomite do ostrych i ciasnych skrętów, uników przed rakietami itp.  Mimo że nie udało mi się wygrać, muszę pogratulować Kovalowi dobrej gry. Tak nawiasem mówiąc było to nasze pierwsze starcie w Full Thrusta, bardzo zacięte i z walką do końca. Ostateczny wynik rozgrywki to 228 do 171 dla Kovala. 


Bitwa 2 Admiral Petrarch vs Towarzysz 
[rodzaj ruchu - kino]

Skład mojej floty FSE :
1x Centauro class CVE
     + 2 eskadry standard fighters
1x Colbert class CE
1x Thetis class DD

Skład floty NSL Towarzysza :
1x Prinzessin Hannah class CVE
     + 2 eskadry standard fighters
1x Frankfurt class CE
1x Lützow class DD

Wstęp :
Podczas drugiej walki przyszło mi się zmierzyć z debiutującym na turnieju graczem w Full Thrusta jakim był Towarzysz. Podczas losowania rozpisek flot natrafiłem za pierwszym razem na The Ravagers - Rim Pirates. Jest to flota piratów która wykorzystuje w swoim arenale przeważnie baterie energetyczne i baterie emp, sporadycznie rakiety, gdyż jak sama nazwa wskazuje są to piraci którzy napadają na konwoje i lekkie zgrupowania jednostek, dokonują abordażu i kradną co cenne. Ich okręty nie są przeznaczone do walki z okrętami wojennymi, a kadłub rozpisany w sześciu liniach to po prostu porażka : okręty są kruche i bardzo podatne na testy uszkodzeń. Skorzystałem więc z przysługującego mi prawa do jednorazowej zmiany rozpiski i wylosowałem ponownie rozpiskę FSE. Z jednej strony to dobrze gdyż byłem przyzwyczajony do zawartych w rozpisce jednostek. Szczęście uśmiechnęło się jednak znów do mojego przeciwnika gdyż natrafiłem na wymagającą, twardą rozpiskę zgrupowania bojowego NSL, w skład którego wchodziły mocne i wytrzymałe okręty mogące przyjąć na siebie pokaźną liczbę uszkodzeń oraz dwie eskadry myśliwców.

Tura 1
Na początku podczas rozstawiania okrętów Towarzysz popełnił jednak jeden poważny i niewybaczalny błąd. Lotniskowiec Prinzessin Hannah oraz krążownik eskortowy Frankfurt rozstawił razem na prawej krawędzi stołu, natomiast na lewej pozostawił samotny niszczyciel Lützow. Ja natomiast swoją flotę rozstawiłem podobnie jak poprzednio, z tą jednak różnicą że tym razem niszczyciel był na lewej stronie, krążownik eskortowy na środku i niedaleko na prawo od niego lotniskowiec. Moją przewagą w tym starciu była zdecydowanie prędkość jednostek. Wiedziałem że muszę jak najszybciej skierować się w stronę niszczyciela NSL w celu jego przechwycenia i zniszczenia. Takie też były moje rozkazy. Prędkość początkowa okrętów ponownie ustawiona była na 6. W pierwszej turze wypuściłem również myśliwce i przyspieszyłem ile tylko się dało krążownikiem i niszczycielem. Darmowe punkty w postaci niszczyciela NSL nie mogły przecież długo czekać. Ku mojemu zdziwieniu Towarzysz w pierwszej turze nie dążył do połączenia swej floty. Również wypuścił myśliwce i sunął przed siebie przy prawej krawędzi stołu spokojnie obserwując rozwój sytuacji.

Tura 2
Podczas drugiej tury Towarzysz chyba wyczuł moje intencje w związku z jego niszczycielem. Jedyne co mógł zrobić to skierować w jego stronę swoje myśliwce i spróbować mu pomóc przebić się przez moją blokadę, gdyż jego główna flota była zbyt daleko by zdążyć na czas. Byłem natomiast przygotowany i na taką ewentualność. Zbliżając się coraz bardziej do niszczyciela Towarzysza całą akcję osłaniały moje myśliwce które były przygotowane na przechwycenie eskadr nieprzyjaciela. Nie doszło do wymiany ognia gdyż byłem jeszcze poza zasięgiem baterii energetycznych i nie mogłem namierzyć Lützowa, ale będąc coraz bliżej niego wystrzeliłem jedną salwę rakiet, jednak nie udało mi się namierzyć niszczyciela. Tura zakończyła się bez większych emocji, jednak wiedziałem że w następnej nie będzie dało się już ich uniknąć.

Tura 3
Wreszcie odległość zmniejszyła się na tyle by użyć dział okrętowych. Podczas fazy rakiet wystrzeliłem kolejną salwę które tym razem namierzyła jednostkę NSL, zadając zaledwie kilka punktów obrażeń. Rozpędzony niszczyciel wpadł pod celowniki moich baterii energetycznych na niszczycielu i krążowniku i z racji wygranej inicjatywy wystrzeliłem w jego kierunku z wszystkiego co miałem na Thetisie a następnie Colbercie. Znów skreślone zostało kilka kratek kadłuba jednak to wciąż było za mało. Wytrzymałość okrętów NSL nawet pokroju niszczyciela dała o sobie znać. Okręt Towarzysza przetrwał pierwszą rundę walki z moimi okrętami. Co prawda do walki nie włączył się Centauro który był nieco z tyłu od pozostałych okrętów biorących udział w wymianie ognia, jednak jego zadaniem było zamknięcie drogi ucieczki Lützowowi w przypadku gdyby wyminął on moje okręty. Towarzysz zgodnie z oczekiwaniami zaczął coraz bardziej zbliżać się w moją stronę swoimi eskadrami myśliwców, jednak jeszcze nie próbował ich zaangażować w walkę. Flotę natomiast dalej trzymał z boku, nie chcąc się angażować nią w walkę. Chyba w tym momencie pogodził się on ze stratą niszczyciela, jednak nie oznaczało to że się poddał, wręcz przeciwnie : Lützow dalej grzał we mnie z wszystkich swoich sprawnych baterii energetycznych.

Tura 4
Podczas tury czwartej próbując przewidzieć tor lotu Lützowa dokonałem skrętu moimi jednostkami tak aby mieć go w dziobowym kącie ostrzału i móc dokończyć realizację zamierzonego planu. Co prawda nie udała się ta sztuka do końca mojemu krążownikowi, jednak niszczyciel NSL i tak był już w potrzasku gdyż do wymiany ognia włączył się w tej turze mój lotniskowiec. Nim jednak do tego doszło moje myśliwce dokonały przechwycenia obu eskadr myśliwców Towarzysza. Moi piloci okazali się nieco lepsi, eliminując całkowicie z gry jedną z eskadr, zdobywając tym samym na moje konto pierwsze punkty zwycięstwa. W przypadku okrętów sytuacja nie była rozstrzygnięta aż do ostatnich kostek. Przyznam że w tym dniu moje rzuty na bateriach energetycznych były fatalne. Na dodatek rzut na inicjatywę tym razem wygrał Towarzysz i to jemu przysługiwało prawo oddania pierwszej salwy z baterii. Na szczęście nie mógł on zbyt wiele zrobić siedzącym mu na ogonie okrętom FSE  więc wystrzelił w kierunku blokującemu mu drogę Centauro. Zbyt wiele tym faktem nie zdziałał gdyż ciężko by było zdjąć CVE przy pomocy jednej salwy. Była to ostatnia akcja ze strony niszczyciela NSL, gdyż w odpowiedzi w końcu zestrzelił go wspomniany wcześniej lotniskowiec. Z racji dalekiej odległości do pozostałych okrętów Towarzysza oraz w związku z nie ubłagalnie upływającym czasem tura ta była ostatnią rozegraną podczas tej bitwy. Tym razem udało mi się zrealizować mój plan który przyniósł mi zwycięstwo.

Podsumowanie :
Bitwa ta przyniosła mi pierwsze zwycięstwo na turnieju. Po przegranej z Kovalem udało mi się zdobyć cenne 2 punkty w klasyfikacji ogólnej. Błąd który na początku rozgrywki popełnił Towarzysz bardzo szybko się zemścił za moją sprawą. Gdyby okręty NSL były uformowane w zwartą grupę pod eskortą Frankfurta który w swoich systemach posiadał ADFC, dodatkowo całość eskortowana przez myśliwce, bitwa ta byłaby o wiele cięższa i znacznie trudniej byłoby mi wygrać. Skromne dwie salwy rakiet na rundę które mogłem wystrzelić oraz dwie eskadry myśliwców z CVE prawdopodobnie nie przebiłyby się przez taką obronę. Na szczęście dzięki szybkiemu przechwyceniu i zniszczeniu niszczyciela NSL udało mi się wygrać. Co prawda dość długo zajęło mi strzelanie nim wszystkie kratki kadłuba Lützowa zostały skreślone, to jednak tylko dowodzi jeszcze raz o tym jak bardzo wytrzymałe w niewielkich starciach są okręty NSL, oraz jak szybkie i zwrotne są okręty FSE. Nie miałem w tej walce żadnych strat, jednak i tak byłą to ciekawa bitwa. Uważam że po rozegraniu jeszcze kilku bitew Towarzysz stanie się coraz bardziej wymagającym przeciwnikiem. Ostateczny wynik rozgrywki to 125 do 0 dla mnie. 

Bitwa 3 Admiral Petrarch vs Ngageman 
[rodzaj ruchu - kino]

Skład mojej floty NAC :
1x Battleaxe class CH
1x Suffolk/E class CE
2x Cambridge class FFT
1x Comanche class CT

Skład floty NSL Ngagemana :

1x Prinzessin Hannah class CVE
     + 2 eskadry standard fighters
1x Frankfurt class CE
1x Lützow class DD

Wstęp :
W ostatniej bitwie przyszło mi ponownie zmierzyć się z tym samym ciężkim zgrupowaniem bojowym NSL co w poprzedniej bitwie, tym razem jednak pod dowództwem Ngagemana. W moje ręce wpadła natomiast rozpiska NAC z ciężkim krążownikiem, krążownikiem eskortowym oraz obstawą fregat i korwety. Flota NAC przez większość graczy uznawana jest za uniwersalną. Osobiście jednak wychodzę z założenia że jeżeli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Była to decydująca bitwa która wpływała na końcowy wynik turnieju i miejsca na podium. Co prawda byłem podczas niej w dość nie uprzywilejowanej pozycji. Z doświadczenia wiem że we lepiej jest mieć we flocie myśliwce niż nie. W tym przypadku mój przeciwnik miał bardzo wytrzymałe okręty, w obstawie myśliwców. Ja natomiast jedyne czym dysponowałem to osłony energetyczne pierwszego poziomu i baterie energetyczne klasy 3. W dodatku Ngageman był o wiele bardziej doświadczonym przeciwnikiem niż poprzedni dowódca floty NSL Towarzysz.

Tura 1
Długo szukałem pomysłu na to jak wygrać z Ngagemanem. Nie ukrywając miał on przewagę pod każdym względem. Moje krążowniki nie posiadały zbyt dużej siły ognia, prawdę mówiąc nie posiadały nawet torped co mnie zdziwiło. Jedynie fregaty były w nie wyposażone, jednak nie ukrywając, były one łatwym celem dla myśliwców i baterii energetycznych Ngagemana. Postanowiłem podzielić flotę na dwa zgrupowania : ciężkie w skład którego wchodziły oba wspierające się krążowniki oraz lekkie, szybkie i zwrotne zgrupowanie fregat i korwety, mające za zadanie odwrócić uwagę przeciwnika i być może spróbować zajść go od flanki. Ngagema natomiast rozstawił swoje okręty na środku, od razu wypuścił myśliwce przydzielając je do eskorty zgrupowania. Pomimo że jednostki NSL nie posiadają osłon i w miarę łatwo jest je trafić, to jednak trudno jest zadać im wystarczającą ilość uszkodzeń by to odczuły. Pierwszymi rozkazem który wydałem był rozpoczęcia manewru oskrzydlającego oraz zbliżania się do przeciwnika tak aby był w zasięgu trójek i nie mógł odpowiedzieć ogniem z dwójek. Zasięg i osłony to jedyne co miałem w tej bitwie.  

Tura 2
Przyjąłem proste założenie by tak jak w poprzedniej bitwie dobrać się do niszczyciela NSL, mając nadzieję że osłony pozwolą mi przetrwać szwabską kanonadę z dział. Zadanie to było jednak utrudnione gdyż okręty Ngagemana sunęły naprzód w zwartej formacji. Przez kolejną turę moje krążowniki zbliżały się do przeciwnika, jednak jeszcze nie udało im się złapać w zasięg okrętów przeciwnika. Lekka formacja natomiast manewrowała między asteroidami szykując manewr oskrzydlający. Ngageman natomiast cały czas spokojnie obserwował całą sytuację, czekał na odpowiedni moment by przyspieszyć i złapać moje okręty na bliskim, zalewającym gradem kostek  zasięgu.

Tura 3
Ngageman był przez cały czas bardzo pewny siebie. wiedział że ma nade mną ogromną przewagę. Przyszła jednak pora na walkę. W tym samym momencie wkroczyłem do akcji wszystkimi siłami które miałem. Straciłem niestety za sprawą słabych rzutów inicjatywę przez co to okręty NSL strzelały pierwsze. W pierwszej salwie uszkodzeniu uległa jedna z fregat klasy Cambridge. Liczyłem bardzo na to że nim stracę moje lekkie jednostki, bo było pewnym że długo nie przetrwają na bitewnym polu, to ich wyrzutnie torped zdążą uszkodzić choć trochę Lützowa , niestety obie chybiły. Podczas tej bitwy miałem chyba najgorsze z rzutów w całej grze. Ngageman natomiast przerzucał szóstkę za szóstką. Pomimo osłon przebijał się do wnętrza moich okrętów. Obyło się co prawda w tej turze bez strat jednak mimo to zacząłem mieć poważne problemy.

Tura 4
W turze czwartej uszkodzonej fregacie nakazałem wykonanie ostrego zwrotu i oddalenie się z rejonu walki, poza zasięg ognia szwabskich baterii. Pozostałe okręty używając ciągu wstecznego wyhamowały w swoim rajdzie, zatrzymując się przed okrętami NSL. Myśliwce przeciwnika rzuciły się na drugą z moich fregat, niszcząc ją bez problemu. W wymianie ognia górą niestety był Ngageman. Jego kostki były jak zaczarowane, mogłem tylko skreślać kolejne kratki kadłuba. Sam zaś pudłowałem i nie mogłem skutecznie trafić okrętów NSL, zadając minimalne uszkodzenia niszczycielowi klasy Lützow. Wiedziałem że długo tak nie wytrzymam i muszę jak najszybciej spróbować wymanewrować Ngagemana. Inaczej gra za niedługo się skończy z niekorzystnym dla mnie wynikiem. Po pierwszym teście uszkodzeń straciłem osłony które na szczęście udało mi się naprawić. Gdyby nie one już dawno nie byłoby czego po mnie zbierać. Jedynym sukcesem w tej turze było zestrzelenie niemal całej eskadry myśliwców NSL dzięki zamontowanemu systemowi ADFC na moim krążowniku eskortowym, gdyż znajdowała się w odległości 6 cali od mojego okrętu.

Tura 5
Kolejna ciężka runda walk z Ngagemanem rozpoczęła się od myśliwskiej szarży drugiej z jego eskadr na mój ciężki  krążownik, który dzięki wsparciu ogniowemu z Suffolka zniszczył całą atakującą eskadrę. Tura 5 była też przełomowym momentem w całym starciu z Ngagemanem. Zaślepiony świetnymi rzutami przeciwnik popełnił nawigacyjny błąd. Na kursie kolizyjnym z lotniskowcem Prinzessin Hannah znajdowała się asteroida. Ngageman chcąc jeszcze bardziej zbliżyć się do moich jednostek i dopiec im przyspieszył i nie wyminął asteroidy, co w efekcie skutkowało zderzeniem z asteroidą i tym że cały szwabski, niemal nietknięty lotniskowiec wyleciał w powietrze. Nikt, nawet ja nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Będąc zdecydowanie na przegranej pozycji, z podziurawionymi, ledwo trzymającymi się kupy jednostkami nagle zacząłem prowadzić na punkty. W dodatku podczas wymiany ognia udało mi się zestrzelić niszczyciel NSL, o czym wiedziałem że i tak w końcu uda mi się to zrobić, jednak byłem niemal pogodzony z porażką gdyż w żaden sposób nie byłem w stanie nawiązać równej walki z pozostałymi okrętami Ngagemana. Była to ostatnia tura którą udało nam się rozegrać, dzięki której tak na prawdę udao mi się wygrać, tylko i wyłącznie dzięki szczęściu i nieuwadze Ngagemana.

Podsumowanie :
Mówi się że do końca nie należy lekceważyć przeciwnika. Zdecydowanie zgadzam się z tą zasadą. W tym przypadku Ngageman zaślepiony wizją zwycięstwa, nie zauważył asteroidy, która przyniosła właśnie mi zwycięstwo i drugie miejsce w całym turnieju Full Thrusta na Pyrkonie 2013. Pomimo świetnej rozpiski, znakomitych rzutów, wystarczyła chwila nieuwagi, brak koncentracji i skupienia, przedwczesne świętowanie by w ciągu jednej tury wszystko na własne życzenie stracić. Była to najcięższa z walk w której brałem udział podczas turnieju. Ngageman to bardzo wymagający przeciwnik. Gdyby nie incydent z asteroidą nie byłoby mnie nawet na podium. Co do rozpiski NAC to tak jak stwierdziłem na początku, uniwersalność jest do niczego, lecz było to dla mnie swoistego rodzaju wyzwanie któremu stawiłem czoła jak najlepiej tylko potrafiłem. Ostatecznie udało mi się wygrać 434 do 77. Straciłem tylko jedną fregatę klasy Cambridge, natomiast flota NSL zmniejszyła się o niszczyciel, lotniskowiec eskortowy oraz eskadrę myśliwców. Mam nadzieję że za rok trafi mi się lepsza rozpiska i wówczas już bez pomocy z zewnątrz w postaci asteroid będę mógł odegrać się Ngagemanowi.

Mimo wszystko mówiąc już tak na zakończenie słów kilka, dzięki wszystkim za emocjonujące starcia i do zobaczenia na turnieju za rok ;-) ! 

1 komentarz:

  1. Podoba mi się Twoja mina na drugim zdjęciu: "Co oznaczają te symbole?! o.O" :D:D Gratuluje drugiego miejsca.

    OdpowiedzUsuń