
Wiem że szczytem lenistwa jest pisać o pewnych wydarzeniach ponad 3 miesiące po tym jak się odbyły, niemniej mam nadzieję że nie przestraszy was to że dopiero teraz zmotywowałem się do opisanie tego co w tym roku można było zobaczyć na Pyrkonie 2018 !
Zapraszam na krótką, trochę mega spóźnioną ale jednak relację z Międzynarodowych Targów Poznańskich które jak co roku gościły wielu miłośników fantastyki i ScFi !
Do Poznania wyruszyłem z Warszawy samochodem, razem w towarzystwie kolegi Hieny z Solaris VII. Dzięki Brathacowi mieliśmy zapewniony wjazd samochodem razem z wszystkimi, bitewniakowymi gratami na teren MTP więc warto było skorzystać. Docenić należy to że w tym roku osoba odpowiedzialna za bitewniakowy blok tematyczny na konwencie stanęła na prawdę na wysokości zadania i wszystko było bardzo dobrze zorganizowane, co dla każdego twórcy programu, a przecież co roku Solaris VII organizuje sporą liczbę punktów programowych związanych z bitewniakami, ma ogromne znaczenie.
Pyrkon jak zawsze pełen jest różnych atrakcji, począwszy od różnych miasteczek i wiosek tematycznych po różne eventy, larpy, wystawy itd. Już nawet nie będę tutaj wspominał o strefie komercyjnej czyli różnych sklepikach itd.
Cosplaye też dopisały. Koledzy Ryoken i Horsman jak zawsze na stanowisku, bacznie i czujnie wyłapywali te najlepsze. Sam również im pomagałem:
Generalnie plan na Pyrkon jak co roku był niezmiennie ten sam, czyli po prostu dobrze się bawić tz. spędzić cały weekend bez snu, tak by później wspominać wszystkie te najbardziej zwariowane chwile.A więc przechodząc do bitewniaków i tego po co przyjeżdżam na Pyrkon co roku: zabawa zaczęła się w piątek od scenariusza Borsuka który przy pomocy zasad Full Thrust przeniósł uczestników do universum Star Wars. Zadaniem rebeliantów było uciec jednostką imperium wraz z naukowcami którzy znajdowali się na jednym z okrętów. Imperium zaś miało oczywiście przechwycić naukowców i zniszczyć jak najwięcej jednostek rebelii.
W międzyczasie na stole obok chłopaki odgrywali scenariusz w Alien vs Predator w systemi PMC 2640. Jednostki Marines broniły wzgórza przed Alienami, natomiast Predatorzy przylecieli żeby dołączyć się do walki i spróbować przechwycić królową Alienów.
Pod koniec piątkowego dnia postanowiliśmy pograć w planszówki. Rozegraliśmy partyjkę w Pośród Gwiazd oraz Neuroshimę Hex 3.0.
Następnego dnia prowadziłem jeden z moich sztandarowych punktów czyli Akademię Gwiezdnej Floty, podczas której uczyłem zainteresowanych zasad gry w Full Thrust.
Reszta ekipy natomiast brała udział w turnieju Battletecha, który z kolei jest sztandarowym punktem Brathaca. W tym roku turniej miał bardzo fajną formułę gdyż dowodziło się dwoma mechami zamiast jednego co dawało o wiele większe pole manewru.
Ja za to postanowiłem z P.I.F.K.O-wą ekipą z Poznania z którą znamy się i widujemy również głównie na Pyrkonie, wziąć udział w różnych, interesujących nas konkurach jak np: Wiedzy o Battlestar Galactica, Wiedzy filmowej oraz Niezawistnej Ryjówce, która jest kwintesencją konkursów prowadzonych na wysokim poziomie !Następnie udałem się na tradycyjne, sobotnie, integracyjne piwo z naszą Solarisową ekipą. Nie bez powodu wcześniej w relacji wspomniałem o braku snu, gdyż po naszym integracyjnym piwie które skończyło się o 6:00 rano, nie dało się już iść spać, tylko zaczęła się niedziela !
A w niedziele cóż by tu więcej napisać. Prowadziłem mój drugi punkt programowy który tym razem przy pomocy zasad Full Thrust przenosił nas na kosmiczny, pełen niespodzianek tor wyścigowy czyli Pętlę Kon Garat. Zasady były proste. Należało nie wylecieć poza wyznaczony tor, co przy bardzo dużych prędkościach nie jest takie łatwe, przeżyć różne atrakcje po drodze oraz dolecieć pierwszy oczywiście do mety.
Każdy z okrętów które losowali uczestnicy był inny. Jedne były piekielnie szybkie. Inne zaś bardziej opancerzone czy uzbrojone.Po zakończonym wyścigu i już pod koniec dnia postanowiłem jeszcze rozegrać partyjkę w Black Powder, czyli system osadzony w czasach wojen napoleońskich.
Dowodziłem Brytyjczykami którzy mieli za zadanie zająć broniącą się francuską willę nim nadejdzie francuska odsiecz. Prowadzący pokaz z góry powiedział że Brytyjczycy są skazani na porażkę jednak nie spodziewał się że pod moim dowództwem nie z takiej opresji się wychodziło. Zasady zwycięstwa były jasne. Po krótkim wprowadzeniu postanowiłem zastosować dość ekstrawagancką taktykę. Skierowałem do obrony tyłów tylko jeden oddział piechoty broniący się za okolicznymi krzakami. Całą resztą postanowiłem wykonać agresywny szturm na willę, włącznie z ostrzałem z armaty. Wszystko postawione na jedną kartę, jednak taktyka ta opłaciła się. Nim Francuzi zdołali podejść do moich oddziałów willa skapitulowała. I tak jako jedna z dwóch osób podczas całego konwentu wygrałem stroną brytyjską w tym scenariuszu.
No i to by było już w sumie na tyle. Kolejne udanie spędzone 3 dni w towarzystwie pozytywnie zakręconych ludzi. Polecam jak zawsze wszystkim !
Do zobaczenia za rok !
Fajna relacja. I nie narzekaj, ja za swoją się nawet jeszcze nie wziąłem.
OdpowiedzUsuńBorsuku, tylko nie czekaj z nią do następnego Pyrkonu ;P
UsuńWłaśnie. Liczy się sam fakt napisania, a nie kiedy :)
OdpowiedzUsuń